W tym roku po raz 10 odbyła się Noc Kultury. Nie mogło nas tam zabraknąć. Jak co roku zresztą.
Z roku na rok impreza nabiera rozmachu, udaje się wyciągnąć na ulicę coraz więcej Lublinian. Wczorajsza Noc była jednak pod lekkim znakiem zapytania – ok 19-stej zachmurzyło się i zaczęło padać. Na szczęście wiatr rozgonił chmury i wszystko potoczyło się gładko. Dla tych, którzy nie mogli wpaść na naszą Noc, kilka zdjęć.
Na ul Lubartowskiej zamiast samochodów i trolejbusów pojawiła się prawdziwa trawa! Zachęcała do spacerów i wypoczynku. Nieco niżej rozwijał się czerwony dywan i „sala kinowa”, zaaranżowana wprost na ulicy.
Potem podróż w czasie – na ul Kowalskiej klimaty z międzywojnia – ludzie, auta i nawet szyldy sklepowe i plakaty reklamowe przeniosły się w lata 20-ste i 30-ste.
Na Placu Zamkowym stanęła karuzela z 1894 roku – Fefin skwapliwie skorzystał z przejażdżki.
A pomiędzy ludźmi przemykał dziwny gość.
Na Placu Rybnym rzeźbiarze z lodu wydobywali figury ryb.
Oczywiście nie mogło zabraknąć kolorowych baniek
Panienkę zachwyciły światełka 🙂
Niestety, ale nasze dzieciaki są zbyt małe, żeby bawić się całą noc. Tuż po 22-giej pożegnaliśmy deptak.
Jeszcze jakieś dziesięć lat i będziemy mogli spędzić w nocnym mieście więcej czasu.
Póki co – zapraszamy za rok