Czytam właśnie bardzo dobrą książkę – „Jestem Żydówką” Miriam Synger z podtytułem: pamiętnik religijnej feministki, patriotki, wielodzietnej matki Polki. Lubię literaturę współczesną, ciekawi mnie życie innych ludzi więc chętnie sięgam po pamiętniki, a tu mam dwa w jednym. To świeżutki temat, bo dotyczy ubiegłego roku, pojawiają się więc bieżące wydarzenia, które cały czas mam w pamięci.
Książka świetnie ze mną rezonuje (to takie modne określenie, że nie mogłam go nie użyć ☻☻☻), bardzo odpowiada mi podejście Miriam do życia. Wydaje mi się, że tak naprawdę więcej nas łączy, niż dzieli, poglądy na wiele spraw mamy bardzo podobne, czasami wręcz takie same. Może to trochę dziwne, ale zgadzam się z ortodoksyjną Żydówką! Łączy nas bez wątpienia feminizm. Miriam udowadnia, że można połączyć wiarę, religię i rozum – taka konstrukcja zbyt często wydaje się niemożliwa.
Muszę tu jednak zaznaczyć, że moja opinia ni jak obiektywna nie będzie, czytając książki zwykle za bardzo się wczuwam. Kiedy czytałam o tym jak Agnieszka Martinka jechała przez Afrykę rowerem, zastanawiałam się jak to zrobić. Z Marie Kondo układałam majtki kosteczkę, a Scott Jurek prawie namówił mnie do biegania ultramaratonów. Nie będę nawet wspominać, o różnych innych mniej lub bardziej „wielkopomnych” dziełach, po których miałam ochotę zupełnie zmienić swoje życie. Tak już mam, w trakcie czytania chcę działać, z czasem mi przechodzi.
Aktualnie czytam o Żydach i zazdroszczę autorce porządku, zarówno tego w głowie, jak i w domu. Wszystko ma zaplanowane i poukładane, rutyna daje jej satysfakcję. Podoba mi się jej spokój, wiara w to, że wszystko będzie dobrze. Miriam doskonale wie, co i jak powinna zrobić, i to działa. Wiem, że pamiętnik przeszedł akceptację rabina, więc pewnie trochę ciekawostek wypadło, ale i tak całość robi bardzo dobre wrażenie.
„Jestem Żydówką” pozwoliło mi zweryfikować kilka obiegowych poglądów na temat Żydów, ja naprawdę myślałam, że chowa się ich na siedząco!☻ Dowiedziałam się sporo o świętowaniu, jedzeniu, prawach i obowiązkach, o wielu rzeczach nie miałam pojęcia.
Jestem katoliczką i do tego praktykującą, dlatego nie dało się uniknąć porównań: my – oni. Kilka razy złapałam się na tym, że bardziej podobają mi się żydowskie rozwiązania. Antykoncepcja, rozwody i aborcja nie rozpalają dyskusji wśród ortodoksów, bo są dozwolone! Aborcja tylko ze szczególnych względów, ale zawsze. Wiele można by pisać o mądrości (lub jej braku) starszych braci w wierze, jednak lepiej chyba przeczytać osobiście.
Na koniec powiem tylko, że zazdroszczę autorce spokoju i równowagi i wiary w to, że wszystko ma jakiś sens, mnie jej często brakuje.