Któregoś dnia na plac zabaw przyszły dwie młode kobiety w chustach ukrywających włosy. Obie wyglądały na Arabki więc niewątpliwie muzułmanki. Zajmowały się ślicznym chłopcem. Patrząc na nie przypominało mi się jak w Goteborgu zobaczyłam idące kretowisko. To nie przejaw rasizmu, ale takie miałam pierwsze skojarzenie – czarne coś mniej więcej 150 cm wysokości posuwające się dziarsko do przodu. Bez dłoni, bez butów, bez twarzy, od czubka głowy do asfaltu czarny materiał, w miejscu oczu gęsta siateczka. Przed nią kroczył pan mąż.
Wtedy pomyślałam, że ten cały Islam jest nieco przerażający skoro tak traktuje się kobiety. To był skrajny przypadek, ale chusty to w sumie też nic dobrego, też przejaw patriarchalnej niewoli. Tak myślałam patrząc na Turczynki w Berlinie.
(zdjęcie niewyraźne, bo robione „zza krzaka”)
Jednak ani te niemieckie, ani te z placu zabaw nie wyglądały na szczególnie udręczone i zniewolone.
I tu się zaczyna mój dramat, który trwa już kilka lat 🙂 A może, to nie one nosząc chusty, hadżiby, burki, nikaby i co tam jeszcze są nieszczęśliwe, tylko my? My wyzwolone, wyemancypowane, wszystkomogące wszystko potrafiące?
Jestem wolna!
I co w związku z tym? Mogę skończyć studia, znaleźć pracę, sama wybrać męża, zdecydować czy chce mieć dzieci, czy chcę pracować itd itp. Mam tyyyyyle wolności, A dodatkowo staram się udowodnić światy, ze ze wszystkim sobie sama poradzę, w końcu jestem matka-polka-feministka. Samosia, co to wszystko potrafi, a jak nie potrafi to się nauczy. Też tak masz?
Wielozadaniowe kury domowe co jedną ręką mieszają w garnku, drugą piorą, w chuście drzemie niemowlę, starszak kręci się gdzieś obok, w trzeciej ręce odkurzacz, a ręce oczywiście z manikiurem idealnym, włos uładzony, mejkap bez skazy, sexi ciuszki, domowe, ale nie wstyd listonoszowi otworzyć. A po kilku miesiącach z idealną, albo jeszcze lepszą, figurą wraca do pracy i łączy życie domowe z zawodowym. i wszyscy są uśmiechnięci.
Podobno istnieje taki gatunek kobiety, ja znam go głównie z internetu. Sama nie zawsze daję radę, ale prędze padnę na twarz niż poproszę o pomoc. Tak nas dziewczynki się teraz wychowuje
Dasz radę! Dalej!
Tak, daję radę, ale bardzo mnie to męczy, czasem czuję się jak chomik w kołowrotku, biegnę, a jednak stoję w miejscu. Co wtedy robię? Biegnę jeszcze prędzej. W imię czego? Chyba tej wolności wywalczonej przez praszczurzyce nasze sufrażystki ukochane. Pozwoliły nam zrzucić gorset i pójść do pracy. Poszłyśmy dalej – udowadniamy sobie i światu, że jesteśmy dobre, najlepsze, lepsze niż faceci.
Ale jak to się ma do Islamu? No, chociażby tak, że im wolno mniej. Ich wolność jest ograniczana przez religię, męża, ojca – facetów generalnie. Mówią im co mają robić, jak się zachować, jak ubierać. W zamian tworzą im warunki do życia i wychowywania dzieci.
Tak, ale czasem im zazdroszczę. Możesz się, oburzać, że przecież one są ograniczane, zamykane w czterech ścianach, biedulki. Zazdroszczę im tego, że mają wszystko tak cholernie przewidywalne, poukładane, uporządkowane. Uwaga będę trywializować 🙂 Imaginuj sobie wstajesz rano – bad hair day, syf na brodzie, kręgi pod oczami. Sporo roboty przed wyjściem. A taka Arbka hyc w burkę, oko zrobi i może lecieć na miasto.
Tak poważniej – nie musi martwić się o jutro, to mąż musi ją utrzymać. Czasami też bym tak chciała, zajmować się „tylko” domem, nie pracować, nie mieć szefa, nie myśleć o emeryturze. Mam mało wydatków osobistych więc wystarczyłoby mi chyba jakieś kieszonkowe niewielkie. Ale nie, ja jestem feministką i nawet nie powinnam tak pisać, przecież mam wolność wyboru. Mogę iść do pracy, mogę się zajmować domem. Taaa, jak raz powiedziałam, że chciałabym sobie być zwykłą kurą domową, to znajome mnie wyśmiały.
Wolność pozwala nam krytykować koleżankę co to bez mejkapu i w dresie idzie po bułki. W ramach wolności zadajemy sobie ból usuwając włoski skąd się da, ostatnio nawet owłosienie łonowe jest de mode, i trudno stanąć w poprzek, bo to przecież w ramach higieny. Toż to jawny terroryzm, a nie wolność. Kosmetyczka mi kiedyś powiedziała, „takie czasy, kobieta musi być piękna.”
A ja to pieprzę, jak chcę to się umaluję i uczeszę, a nawet wskoczę w but na szpilce, jak nie to nie. Jak mam ochotę paradować z niewydepilowanymi łydkami to tak robię. Chociaż za pierwszym razem czułam się jak troglodytka. Na nieogolone pachy i koszulkę bez rękawów jeszcze się nie odważyłam, ale who knows?
Teraz w ramach wolności idą porządkować łazienkę. Małż zrobił mi szafę, a ja teraz idę wszystko w niej poukładać, a co, wolno mi przecież,