Od kiedy przeszłam na „zieloną stronę mocy” (pisałam o tym tutaj), poszukuję przepisów, aby moje wegetariańskie menu było jak najbogatsze.

Bez marudzenia. bez lukru, z okiem permanentnie przymkniętym.
Od kiedy przeszłam na „zieloną stronę mocy” (pisałam o tym tutaj), poszukuję przepisów, aby moje wegetariańskie menu było jak najbogatsze.
Okazało się, że kiepska ze mnie gospodyni. Urządziłam linkowe party, licząc na śpiew, tańce i alkohol, no dobra – na