Ja tych butów nie rozumiem

Mogę o sobie śmiało powiedzieć, że jestem abnegatką, jeśli chodzi o modę. Nosze to, co mi się podoba, w czym jest wygodnie, czego nie widzę na każdej ulicy. Zawsze tak  było. Jako dziecko bałam się panicznie, że ktoś mi kupi w prezencie komplet „z kangurkiem”, albo chustkę „arafatkę”. Nigdy nie chciałam mieć tego co wszyscy, raz tylko pamiętam, że uparłam się, żeby mi rodzice kupili buty takie jak ma koleżanka – miały kieszonkę!

I tak mi do dzisiaj zostało, nie noszę się modnie, nie wiem, co w jakim sezonie należy mieć, a co omijać.  W takim duchu wychowuję dzieci, ma być czyste i mniej więcej dopasowane kolorystycznie, chociaż jakoś szczególnie przy tym ostatnimi się nie upieram. Okazuje się jednak, że mimo moich wysiłków rośnie mi  „koneser” markowego obuwia. Kilka par butów, które wciąż na niego pasują, leży w szafie, bo są brzydkie i tylko menele je noszą. Na szczęście mam ten sam rozmiar i nie przejmuję się, że młodzież może mnie postrzegać jak menela. 

Co się nosi? Markowe obuwie streetwearowe, bo sportowe to nie do końca. Mój syn potrafi godzinami przeczesywać internet, szukając odpowiednich butów. Kupiłam mu, póki co dwie pary: na wiosnę, bo te, co miał były… brzydkie, na lato, bo wiosenne były… za ciepłe. Obecnie jest na etapie szukania jeszcze innych na lato, bo jednak te letnie są za ciepłe. Sandały oczywiście się nie nadają, bo nikt normalny nie nosi sandałów.

Moje argumenty, że kupowanie kolejnych butów za ok. 300 zł to lekka przesada, zbył hasłem: no, ale są buty za milion!  Pokazał mi w sklepie online, owszem są, Nike model Paris. Jak dla mnie ewidentny clickbite, akurat ten model wyprodukowano w liczbie 202 sztuk, więc wątpię, żeby pierwszy lepszy sklep miał do niego dostęp.

Swoją drogą, zastanawiam się, co trzeba mieć w głowie, żeby zapłacić 1200 zł za gumowe klapki? Są i takie, najmodniejsze Yeezy od Adidasa. Zwykłe gumiaki na grubej podeszwie. Ot siła promocji, pewnie jakiś influencer je nosi. Moje dziecko wie, że nawet na najbiedniejszą wersję za 300 nie dam się namówić. Tłumaczy mi co prawda, że to zwykłe buty i chodzi się w nich po dworze, a nie tylko po domu i na basenie. I do tego ze skarpetami. Widziałam nastolatków w klapkach i skarpetach, wyglądali hmmm, no słabo raczej, ale najwyraźniej na butach to ja się nie znam. I dobrze mi z tym.