Żyjemy w dziwnym kraju. W państwie, w którym o modelu rodziny chcą decydować starzy faceci, bezdzietne jędze i szczerbate karły. Czasem jest strasznie, a czasem śmiesznie – zawsze dziwnie.
Wczoraj usłyszałam wypowiedź ministra, który już więcej nic głupiego nie powie. W ogóle niczego już nie zrobi, bo powrócił był do domu Ojca. Tak sobie przed wyborami narzekam, bez nazwisk, bo o zmarłych wcale albo dobrze. W sumie bez sensu to przysłowie, co dobrego można powiedzieć o Hitlerze?
Ale ad rem, wypowiadając się o sytuacji rodzin minister ów doszedł do wniosku, że każda kobieta może wychować 3 albo nawet 4 dzieci. I nie potrzebne jej żadne żłobki czy przedszkola, wystarczy, że małżonek będzie godnie zarabiał.
Nie ważne, że istnieją samotni rodzice. Niech sobie załatwią opiekę, zapracują na niańkę. A może w naszym kraju-raju po prostu ma nie być rodzin niepełnych? Może jakiś dekret się pojawi?
Zdrowo, czyli jak? Mama przy garach, tata w robocie? Bo w zwykłej pracy chyba trudno zarobić tyle, żeby 6-osobową rodzinę utrzymać.
Nie wiem, na czym polega strefa mentalnościowo-kulturowa, ale wiem, że dwoje dzieci zapewnia mi wystarczającą ilość zabawy. W sumie, jeśli policzę wczesne poronienie, to wypracowałam normę 2,5 dziecka. Nieświadomie realizuję założenia władzy.
Jak to możliwe, że w centrum Europy uchowała się władza, która zagania kobiety do kuchni? Po to pozwalają się kształcić, żeby potem w domu zamykać? Może lepiej dziewczyny po maturze za mąż wydawać, a nie na studia puszczać?
Jednak, co dalej? Jak już ta czwórka dzieci dorośnie co ma robić kobieta? Na utrzymaniu męża do śmierci – jego albo jej? A co w sytuacji kiedy pan mąż zamiast utrzymywać starą, znajdzie nowszą żonę? Albo przyjdzie mu do głowy umrzeć? Kobieta zawsze dla jedynej słusznej władzy była bardziej przedmiotem niż podmiotem, więc w sumie czemu mnie to dziwi? To nie jest partia, która myśli o przyszłości. Oni mówią, co planują zrobić, ale nie mają zamiaru tych planów w życie wprowadzać. Obiecują, mamią a tak na prawdę mają wszystkich w zadzie. Synekury, ciepłe posadki, a przede wszystkim władza, a nie suweren.
Nawet minister, którego dzisiaj cytuję miał plany, których nie udało mu się zrealizować.
ups, nie doczekał.
W niedziele wybory, nie agituję, nie namawiam, ale do cholery idź na wybory! Przynajmniej zyskasz prawo do krytyki, jak znowu się coś spieprzy.
Na koniec jeszcze jeden cytat, tym razem z pana Popiołka: „Ustrój, panie, to rzecz przejściowa, a brama to rzecz stała.”