Nie pamiętam już kiedy, podałam na blogu jakiś przepis. Gotuję, ale się nie uśmiecham, nie wymyśliłam ostatnio niczego ciekawego, ani nic mnie szczególnie nie zachwyciło. Dzisiejszy przepis jest dziełem przypadku.
Poli zaczęła kasłać więc chciałam jej zafundować „złote mleko”. Okazało się jednak, że nie mamy w domu żadnego napoju roślinnego (już się nie używa hasła mleko roślinne 😀 ) . Krowie mleko ponoć zaflegmia, więc przy kaszlu nie koniecznie. Zrobiłyśmy więc mleko owsiane:
- 4 łyżki płatków
- 400 ml wody
Namoczone, zmiksowane, przetarte przez gęste sitko. Mleko wyszło bardzo gęste, aksamitne wręcz. Doprawiłam wanilią.
W planie było „złote mleko” czyli kurkuma z pieprzem i czymś do smaku. Gęste owsiane mleko podgrzane z kurkumą (łyżeczka), pieprzem (dwa obroty młynka) i syropem klonowym, bardzo fajnie zgęstniało. Stworzyłyśmy budyń kurkumowy! Kolor kupki zdrowego niemowlaka nie zachęcał do konsumpcji, ale Polianna była tak zaangażowana w proces tworzenia, że zjadła bez marudzenia.
Ucieszyłam się, że wymyśliłam coś zupełnie nowego! Niestety, po wpisaniu w google hasła budyń kurkumowy, pojawiło się kilka odpowiedzi. Jednak już wiem, że robiąc budyń mogę zrezygnować z dodatku mąki ziemniaczanej. Zawsze to jakieś odkrycie. Słodko-ostry budyń posmakował mojej kaszlącej pannie i to uznaję za sukces!
Jak już o dzieciach piszę. Starszak jeździ w aucie, na poddupniku, a Panienka w foteliku. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej. Raczej nie będziemy już zmieniali fotelika, ale gdybyśmy musieli, to mógłby to być fotelik cybex. To marka warta rozważenia, w tych fotelikach można wozić nawet 12 latka! Toż to szóstoklasista! W fotelik go wpychać…?