No i co tu dużo gadać, znowu mnie tu nie było. Pół roku jakby nie było! Czas leci, a ja tu siedzę i zastanawiam się, co ja w ogóle robię z tym blogiem. Z jednej strony, trochę mi go szkoda. To takie moje małe dziecko, które wykarmiłam i pielęgnowałam przez tyle lat. Z drugiej strony, patrzę na ten pusty ekran i myślę sobie: „Po co to wszystko?”.
Macie noworoczne postanowienia? Ja nie. W tym roku postanowiłam sobie niczego nie postanawiać. Po co sobie dokładać nowych obowiązków? Cieszę się tym, co mam i chcę po prostu płynąć z prądem. Może to brzmi leniwie, ale ja się w tym dobrze czuję.
Życie poza blogiem
W międzyczasie nic ciekawego się u mnie nie działo. Nie zmieniłam pracy, nie przeprowadziłam się, nawet nie zaczęłam chodzić na siłownię. Życie toczy się swoim rytmem, a i tak czasem po prostu brakuje mi czasu na to, żeby usiąść i napisać coś sensownego. A nie chcę przecież dla samej zasady klepać tu jakieś bzdury.
A może to koniec?
Może to właśnie jest ten moment, żeby powiedzieć temu blogowi „do widzenia”. Może czas przekierować swoją energię na coś innego? Z drugiej strony, może jednak jeszcze pociągnę tę zabawę? Może kiedyś znów poczuję taką potrzebę, żeby się tu wygadać.
Zastanawiam się, czy ktoś w ogóle czyta te moje wypociny. Raczej nie, co widać w komentarzach, czy raczej ich braku. Może wizja tego, że jednak czasem ktoś czyta, zmotywuje mnie do dalszej zabawy blogiem. A może po prostu blogi to przeszłość i powinnam zacząć kręcić rolki na tic-toca?
Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Może wrócę tu za tydzień, a może za rok. Może w ogóle przestanę pisać. Na razie nie mam żadnych planów. Po prostu żyję chwilą i cieszę się każdym dniem.
Do tego stopnia nie miałam pomysłu na pisanie, że zatrudniłam do tego AI i większość tekstu to jego dzieło (obrazek też). Czy to dobry pomysł? Sprawdzę i odpowiem za jakiś czas.