Tegoroczna Wielkanoc to naprawdę dziwne święta. Bez święconki, bez wizyty w kościele, bez wyjazdu do rodziny, bez spaceru po obiedzie. Za to razem z najbliższymi. Z masą pozdrowień przez internet, z rozmowami przez what`s up-a. Dziwne.
Kwarantanna weszła mi już tak dobrze, że przestała mi przeszkadzać. Ogarnęłam wszystko i nawet udaje mi się pracować równie wydajnie jak wcześniej. Nie zyskałam dodatkowych godzin na czytanie, gotowanie i pieczenie. Wręcz odwrotnie, lekcje i zajęcia przedszkolne zajmują mi całkiem sporo czasu. Potem jeszcze obowiązkowy czas z dziećmi (tak jakby przez cały dzień było inaczej). Praca, dzieci, dom. Dla mnie jako zdalnej freelancerki właściwie nie wiele się zmieniło. Zakupy robię rzadziej, to fakt.
Myślę, że przyzwyczaiłam się, bo podobnie jak Olga Tokarczuk (hehehe, czuję jak noblistka) :
Moja introwersja, długo zduszana i maltretowana dyktatem nadaktywnych ekstrawertyków, otrzepała się i wyszła z szafy. (… )Nie mam więc „traumy odosobnienia” i nie cierpię z tego powodu, że nie spotykam się z ludźmi. Nie żałuję, że zamknęli kina, jest mi obojętne, że nieczynne są galerie handlowe.
Wkurza mnie to, że muszę czekać w kolejce do sklepu, bo akurat w tym „moim” jest mniej kas. Wkurza mnie, że nie mogę wyjść spokojnie na spacer. Najbardziej jednak wkurza mnie brak potencjalnych możliwości. Nie muszę co tydzień jechać do Ikei czy do CSK, ale lubię mieć świadomość, że w każdej chwili mogę to zrobić. Właśnie dlatego lubię mieszkać w mieście, mam do wyboru wiele możliwości. Te dziwne dni, które trwają i trwać nie przestają odebrały mi możliwości.
Kiedy wydawało się, że więcej ograniczeń wprowadzić się nie da, okazało się, że mamy nosić maski wychodząc z domu. Na tę okoliczność uszyłyśmy sobie maseczki. Połączenie moich wielkich chęci i dwóch lewych rąk daje zwykle efekty nieco dziwne, ale w sumie maski wyglądają nawet nieźle. Od biedy można w nich wyjść z domu.
Damy radę, przeczekamy, ale czy wszytko wróci do normy? Chyba nie, czekają nas chyba ciekawe czasy, chaos, strajki, bałagan. Zobaczymy. Politycy zapewniają nam rozrywkę teraz, po zarazie chyba Polacy zaczną im dziękować. Obawiam się, że będzie gorąco. Już za kilka dni będą próbować przepchnąć całkowity zakaz aborcji. Trudno będzie zorganizować czarny protest. Ale nie można tak tego zostawić. Chyba trzeba chwycić za parasolki, do sklepu jeszcze można wychodzić…