Kilka dni temu, jakieś wiatry sieciowe rzuciły mnie na blog o pocztówkach. Pisany przez dość egzaltowaną panienkę, tak myślałam na początku. Czytało się słabo więc przerzuciłam się na oglądanie. Przypomniałam sobie jak w dzieciństwie z pasją przeglądałam albumy, w których mój stryj gromadził dziesiątki kartek. Mam nawet te albumy, ale zupełnie o nich zapomniałam. postcrossing
Ale ad rem – w blogu kilka razy pojawiło się hasło, którego sens rozumiem, ale nie wiedziałam o co chodzi
Postcrossing
No dobra, w internecie nie takie rzeczy widziano, jednak okazało się, że to wcale nie takie oczywiste. Okazało się, że blogów z tytułem postcrossing jest mnóstwo i to na całym świecie. I wszędzie pocztówki! Zaczęłam zgłębiać temat czym jest poscrossing, i teraz już wiem!
W cyfrowym świecie istnieje sporo szaleńców, dzięki którym listonosze mają pracę. Postcrossing czyli wysyłanie
Prawdziwych pocztówek
do zupełnie obcych ludzi i otrzymywanie pocztówek od jeszcze innych ludzi. Brzmi głupio? Może trochę, ale pomyśl czy nie chciałabyś znaleźć w skrzynce kartki z Nowej Zelandii? Albo z Tajwanu? Ja bym chciała!
W związku z tym zapisałam się na stronie o nazwie postcrossing, uzupełniłam profil i wylosowałam dwa (na początek) adresy. Na tym to polega – losujesz kilka adresów i wysyłasz pocztówki, twój adres trafia do puli i jest losowany na innym końcu świata. Kartki muszą być opatrzone specjalnym kodem, który potem rejestrowany jest w sieci – to uwiarygadnia „wysyłaczy”.
Na początku pomyślałam, że to zabawa dla garstki dzieciaków, ale zaczęłam przeglądać rankingi postcrosserów i okazało się, że po pierwsze nie garstka, bo w tej chwili jest to 669,937 osób, po drugie nie dzieciaki – pierwszy w rankingach Willy ma 56 lat! I do tej pory wysłał ponad 21 tysięcy kartek! Generalnie z tego co widzę sporo jest osób 40+. Cóż old skulowcy pamiętają czasy kiedy pocztówki były papierowe, listy takoż. Może to powrót do przeszłości? Niby przez internet można szybko poznawać ludzi z całego globu, ale sama wiesz jakie to znajomości. Wystarczy przypadkowe „delete” i po wszystkim, a kiedyś listy i kartki przechowywało się latami. Ja sama mam
ponad 100 listów
napisanych przeze mnie i mojego małża w czasach pre-internetowych. Może dlatego dowiedziawszy się co to jest postcrossing zachwyciłam się tą ideą. Jutro wybieram pocztówki i wysyłam jedną do Rosji, drugą do Holandii. Jak sama dostanę nie omieszkam się pochwalić.
Co sądzisz na ten temat? Z wiekiem dziwaczeję, czy może pomysł fajny? Na pewno nie nabiorę rozmachu i nie będę jak niektórzy słać 300 kartek miesięcznie, ale…