Kilka lat temu siedziałam sobie w galerii Prado wpatrzona w mojego ulubionego Hieronima Boscha. Siedziałam i siedziałam, kiedy nagle przemknęło koło mnie dziecko – tak 3-4 lata na oko biorąc. Za nim kolejne, a za nimi kobitki z wózkami z niemowlakami w środku. Wszyscy rozgadani, roześmiani, rozbiegani.
W Muzeum!
W jednej chwili przypomniały mi się szkolne wycieczki do muzeum. Zawsze miało być cicho, niczego nie dotykać, nie biegać i ….używając okropnych filcowych kapci. Oj nie nauczono mnie na tych wycieczkach miłości do sztuki. O trudnej miłości do sztuki pisałam tutaj (KLIK)
Widząc te dzieciaki w Prado, pomyślałam, że jeżeli ja też kiedyś się zdecyduję na dzieci, będę im fundować kontakt ze sztuką od najmłodszych lat. Żeby muzeum nie kojarzyło im się z próchnem i naftaliną. I tak też staramy się robić. Ukulturalniamy nasze dzieciaki właściwie od początku.
Oczywiście w miarę możliwości, bo jednak nie da się na siłę dziecka zachwycić. Na początku zoo, skansen, botanik – się zwiedza, a marudzący nawet zwiedzacz nikomu nie przeszkadza. U nas na pierwszy rzut poszły koncerty dla maluchów w Filharmonii Lubelskiej. Z czasem doszliśmy do muzeów – najlepiej takich gdzie można broić 🙂
Rok temu do „zwiedzania” dołączyła Panienka. Pierwszy kontakt ze sztuką miała w Galerii Labirynt, na wystawie „Kryjówka”.
Podczas gdy Fef podziwiał w sali obok awangardową „La Crimosę”
W ubiegłym roku „zaliczyliśmy” jeszcze muzeum w Kozłówce i Muzeum Dobranocek w Rzeszowie
Tegoroczny sezon kulturalny zaczęliśmy wystawą Beksińskiego.
Wczoraj zaś wybraliśmy się znowu do Labiryntu, i znowu na wystawę przeznaczoną specjalnie dla dzieci.
Można by się zastanawiać właściwie po co i dlaczego? Przecież dzieci na sztuce się nie znają, muzea i wystawy są dla nich raczej nudne. No właśnie – tak jest czy tak nam się wydaje? Przede wszystkim chciałabym, żeby oboje na hasła: kultura, muzeum czy galeria reagowali autentycznym zainteresowaniem. Żeby chętnie odwiedzali takie miejsca i stykali się z kulturą i sztuką, nawet jeśli nie zawsze będą ją rozumieli. Chcę wychować ich na ludzi wrażliwych i otwartych, poszukujących, rozumiejących. Mi muzea kojarzyły się przez lata z nudą i kurzem, mam nadzieję, że Fef i Panienka będą mieli zupełnie inne skojarzenia.
I już szykujemy się, jak co roku, na czerwcową Noc Kultury.